JAL Dla mnie to brzmi na spore ryzyko
A jest dostępna inna opcja? Jesteś przekonany, że wiesz wszystko o swojej partnerce?
A ona wie wszystko o Tobie? Np. to, że sam masz cyklicznie takie fantazje jak @Tomassi ?
Nie “rani” jej to? 😃
Znam dziewczyny, które zakończyłyby po takim wyznaniu związek.
JAL Czy jednorazowy skok w bok bez konsekwencji nie zwiększa szansy na drugi “jednorazowy” itp?
Zależy jak na to patrzeć - jeśli będzie to okupione dużym poczuciem winy, a przy okazji przekonamy się, że trawa nie jest bardziej zielona po drugiej stronie płotu to moim zdaniem nie. Różnie bywa.
JAL Skoro piszemy o pomidorach
Chybione porównanie. Ludzie raczej mają wspólną definicję pomidorów, a w przypadku zdrady niekoniecznie.
JAL piszesz o celowym odwetowym zranieniu, a ja o potencjale zranienia przez zdradę
Tak, tu nie ma premedytacji - przynajmniej w przypadku @Tomassi .
Dam Ci przykład - jeśli dzisiaj zakomunikowałbyś swojej partnerce, że chcesz się z nią rozwieść to poczułaby się pewnie “zraniona”. Kończenie związku też nosi w sobie potencjał zranienia.
Czy mamy przez to rozumieć, że człowiekowi nie wolno kończyć związku, bo osoba “porzucona” poczuje się zraniona?
Jeszcze inny - koleżanka w pracy prosi Cię o pomoc, Ty jej odmawiasz, ona czuje się z tym źle, zarzuca Ci egoizm, to, że nie jesteś pomocny i koleżeński, wręcz zaczyna płakać. Zraniłeś ją czy nie?
Zobacz Misiek, że “bycie zranionym” tworzymy sobie sami. Mowa oczywiście o ranach psychicznych.
Nie sądzę, że każdy znosi ją tak samo. Mnie by pewnie “zraniła”, Ciebie jak widać też, ale czy dzieje się to “zawsze”? No nie wiem.
JAL Czy pobudka zmienia kwalifikację czynu i szkodę “ofiary”? To dlaczego nie chcesz wiedzieć o lżejszej jednorazowej pomyłce?
Bo z pewnością w pierwszej chwili wzięłabym to personalnie - że coś ze mną jest nie tak, skoro doszło do zdrady.
Innymi słowy czułabym ból w wyniku własnych wyobrażeń.
JAL Zakładając, że poczuję się lepiej, kiedy komuś przywalę, czy mam chęć zranienia kogoś?
Coraz głupsze te porównania, Miś.
Zdrada boli tylko wtedy, gdy “ofiara” (posługuję się tu Twoją terminologią) się o niej dowie - a jeśli komuś przywalisz to chyba nie robisz tego po kryjomu?
YO-l-ON Czytałaś w ogóle co napisałem?
Czytałam, nawet lajka ode mnie dostałeś :*
YO-l-ON Nie przyszło Wam do głowy, że gość zwyczajnie nie mógł sobie pozwolić na samodzielny kredyt? I że w takiej sytuacji spłacanie wspólnego kredytu to i tak lepiej niż opłacanie przez lata czynszu?
Przecież sama napisałam, że pewnie nie mógł sobie pozwolić na samodzielny kredyt. Czytałeś to w ogóle? 😃
Tak, to co opisałeś to są plusy, jak w każdej sytuacji.
Ja opisałam minusy - może być przecież tak, że związek od początku nie spełniał jego oczekiwań, ale został z kobietą, “bo jest dla niego dobra”, “bo warto mieć jakąś kobietę”, a teraz nagle się obudził i chce uprawiać seks z innymi (jak słusznie zauważyłeś w tym wszystkim może wcale nawet nie chodzić o seks).
W tej sytuacji wspólny kredyt jest dużym problemem. O to mi chodziło.
Rozwiany A co ze wspólnym kredytem i mieszkaniem?
@Imbryk może co nieco opowiedzieć na ten temat.