JAL Dlaczego to, że podobają się nam również inni ludzie (bez dążenia za impulsem) miałoby nas ranić jak zdrada? Czy czyn i myślenie o nim to to samo?
Mnie to nie rani, ale napisałam Ci, że są kobiety, dla których takie myśli to już “zdrada”.
Są i takie, dla których oglądanie porno to przekroczenie tej granicy.
Dlatego właśnie Twoje porównanie definicji zdrady do definicji pomidorów było błędne - bo granica tego czym jest “zdrada” jest bardzo płynna, bardzo indywidualna. Dla niektórych musi mieć miejsce romans, żeby można było mówić o zdradzie - muszą pojawić się uczucia.
Wiele kobiet wybaczyłoby zdradę fizyczną, jednorazową, ale już takiej połączonej z uczuciami nie. Często pierwszym pytaniem kobiet po wykryciu zdrady jest “kochasz ją?”. To jest dla nas bardzo ważne.
Rozumiem, że Ty jesteś zerojedynkowy, ale uwierz na słowo, że nie każdy człowiek ma tak jak Ty.
JAL Ja znam takie, które uznają niewystarczającą wartość prezentu za wystarczający powód do zakończenia związku
Współczuję zatem znajomych.
JAL gdybym lizał jej trawnik bez wiedzy żony, dlaczego miałbym mieć poczucie winy?
Zapytaj @Tomassi, a nie mnie. Są faceci, którzy nie mają takich skrupułów jak on i nie znajdziesz u nich poczucia winy.
JAL tylko o zdradzie w kontekście nakreślonym przez pierwszy post - potajemnego seksu z innym kochankiem/kochanką podczas długotrwałego związku z innym partnerem/partnerką
No i o tym piszę - dla części kobiet mechaniczny seks z prostytutką nie będzie wypełnieniem słowa “zdrada”, bo nie ma w tym uczuć.
Widzę, że trudno Ci wyjść poza własną perspektywę i zauważyć, że ludzie mogą mieć inaczej niż Ty. Rozumiem to, ale wiedz, że to mocno utrudnia dyskusję.
JAL Odnoszę wrażenie, że większość ludzi jednak woli skończyć związek uczciwie niż w wyniku oszustwa
Nie wiem skąd wziąłeś te dane. Nie wiem jak ma większość ludzi, ale z tego co obserwuję jednak zdrady w związkach nie są czymś niezwykłym i rzadko spotykanym 😃
JAL Czy stawiasz znak równości pomiędzy brakiem pomocy koledze z pracy, a doprawianiem komuś poroża? Zakładam, że nie.
Słusznie zakładasz.
JAL Zdrada (według definicji z pierwszego posta) nie jest pomniejszą raną, a poważnym naruszeniem granic
Nie widzę definicji w pierwszym poście. Po raz trzeci wskazuję, że sama dostrzegam różnicę między jednorazowym, mechanicznym seksem z prostytutką a np. długoletnim romansem, w którym miały miejsce wyznania miłości.
A to czy coś jest “poważnym” naruszeniem granic czy nie to już kwestia indywidualna - widzę, że bardzo próbujesz narzucić swój obraz świata innym, ale wiedz, że ktoś inny może mieć do zdrady dużo luźniejsze podejście niż Ty.
Poczytaj np. to:
https://sport.dziennik.pl/koszykowka/artykuly/515261,nba-koszykowka-seks-zdrada-kirilenko-zona.html
JAL Skoro to jest tylko “bycie zranionym”, dlaczego nie chcesz wiedzieć?
Napisałam już dlaczego - bo wiązałoby się to z przejściowym (bo ostatecznie bym sobie z tym poradziła), ale jednak sporym bólem. Jestem tylko człowiekiem.
JAL jeśli coś jest “zdradą” nie jest jednocześnie błahostką
I znowu powtórzę, może metoda zdartej płyty na Ciebie zadziała - każdy inaczej definiuje zdradę. Są kobiety, którym duma nie pozwoli nawet wybaczyć flirtu, są i takie, które z różnych powodów przymykają oczy na fizyczne zdrady ze strony partnera. Masz przykład powyżej w linku.
JAL Załóżmy, że twój partner wiedział o twoich wyobrażeniach. Czy to zmienia wydźwięk czynu?
Wie, że o takich rzeczach ma mi nie mówić, chyba, że pojawią się jakieś uczucia.
JAL Upraszczam z nadzieją byś zrozumiała Kotek, licząc, że pomidory nie zranią cię jak “własne wyobrażenia”.
WTF, nie kumam Miś, za mądra ta metafora dla blondynki.
JAL Większość zdrad wychodzi na jaw i większość ujawnionych prowadzi do rozpadu związku
I znowu - skąd te dane, że większość zdrad wychodzi na jaw?