Sydney Ile % kobiet pracujących w tej branży jest “zmuszona” i “zdesperowana”?
No na pewno więcej jak jest kryzys 🙂
Ale też pytanie, jak kobiety definiują desperacje. Jeśli mają zapierdalać jak niewolnik do końca życia, nie mając z niego żadnej przyjemności, to wiele sobie może powiedzieć, że życie jest jedno. Też, w ten zawód uderzają kobiety, które raczej przynajmniej choć trochę lubią seks, więc często gęsto mają one dzieci, a jeśli są same, bo “bad boy” albo mokebe spierdolił i nie ma jak ściągnąć z niego alimentów, no to racjonalizacja jest taka, że “to dla dobra dziecka”, co ma trochę sensu.. A dzisiejszych czasach kobiety zdają się mało doceniać to, jak facet będzie dobrym ojcem..
Sydney Wszystkie “sexworkerki” praktycznie maja stałych partnerów a spora część z nich ma nawet mężów!
Tą część, która była, ale zataiła, pomińmy, bo nie chce mi się komentować, na jak solidnych fundamentach są zbudowane pewne związki.. To jest taki hazard, zawsze ktoś może rozpoznać ją na ulicy, albo na jakiejś dużej imprezie typu wesele na 200 osób.. Dlatego, z dość dużą rezerwą traktował bym panie, które zmieniły miasto.. Wiadomo, powodów może być wiele, ale położył bym duży nacisk na prześwietlenie pani 🙂
Słyszałem, że wiele takich kobiet kończy z najbardziej zatwardziałymi “stałymi”. Ile w tym jest prawdy, nie wiem, ale pewnie jakiś procent.. No bo skoro koleś wie i nadal nalega, to przynajmniej pani odpada stres szukania leszcza, który będzie chciał zbawiać świat 🙂
Tylko pytanie jaka z tych związków to są prawdziwe relacje, a jaka to są po prostu “układy”, gdzie pani ma przyzwoitkę, a pan ma fajne ruchanie, ale może “atakować” wszystko co ma otwór między nogami 🙂 No i sytuacja się komplikuje jak panie albo chce dziecko, albo ma dziecko.. No i kolejny problem, co będzie jak pani się trochę podstarzeje.. “Warsztat” pewnie zostanie, ale uroda nie trwa wiecznie.. Pani też ryzykuje tu dużo, że jak jej stuknie 40-45+, to pan powie, że nie wie co czuje 🙂 Faceci czasami też umieją wywietrzyć “dobry interes”.. 🙂
Sydney Myślisz, ze kiedyś było inaczej?
Aż taki dobry z historii nie jestem, ale nie obiło mi się o uszy na lekcjach historii gloryfikowanie prostytucji, no chyba, że przed upadkiem Rzymu 🙂 Za to termin “kamienowanie” nie wziął się z znikąd.. No i też, kiedy rodzina miała więcej do gadania w sprawach aranżowania małżeństw, to była hańba dla całej rodziny.. Też przed erą “globalizacji” żyło się bardziej lokalnie, a ludzie byli bardziej socjalni, więc więcej gadali.. Teraz jak można z dnia na dzień zmienić miasto/państwo.. Ile jest takich kobiet, co pracuje w UK-ju albo Niemczech, a rodzinie mówi, że pracuje jako “manikjurzystka”, a każdy to łyka bo ma tlenione włoski i wielkie tipsy 😃 Więc podsumowując, myślę, to jak sama prostytucja wyglądała, to się pewnie nie wiele zmieniło, ale myślę, że “rozpatrując globalnie” skala była dużo mniejsza i większe były represje..