leto weź wyjaśnij panom tą kwestię bliźnich, bo Ty jesteś chrześcijanin, to może Ciebie posłuchają i zrozumieją.
Ale co tu wyjaśniać? Dobrze zapewne wiedzą. Kto nie pracuje, ten nie je, to też z Biblii, chyba że zapomniałeś. A to, jak taka pomoc powinna wyglądać, to temat chyba na inną dyskusję. Bo ona nie powinna wyglądać na zasadzie, “daj, bo nie mam, a bardzo bym chciał/a mieć”.
Daj pieniądze, kwalifikacje, kontakty, perspektywy, na bombelki i cokolwiek sobie wymyślisz. Daj mieszkanie za frajer, daj na czynsz, daj stabilność i na wakacje dwa razy do roku. Itd.
Czy mnie ktokolwiek coś dał za darmo w życiu, prócz tego co dostałem od matki?
Zgodnie z tą dewizą, pochodząc z niezamożnej rodziny nauczycielsko - urzędniczej, bez kontaktów i protekcji powinienem zalamać ręce w wieku 20+ lat i przejść na tryb “dej!!!”.
Oprócz osób w rzeczywiście tragicznie sytuacji życiowej nie ze swojej winy, a czynników losowych dla reszty socjal powinien wynosić równe zero.
Prócz kwestii podatkowych, obligatoryjnych (niestety) każdy dodatkowy socjal idzie m.in z moich pieniędzy na ludzi, do których często trafiać nie powinien a nie trafia do tych, do których powinien trafiać.
A powinien trafiać w edukację tych, którym się w życiu nie poszczęściło. W dużo bardziej indywidualnej formie, dużo szerszej skali. By wyciągać młodych z beznadziei otoczenia jak najszybciej. By nie trafili do grupy “dej”. By mieli szansę na coś więcej.