Nie spotkałem się z tym, żeby jakakolwiek feministka podnosiła taki argument, natomiast spotkałem się, że używają go Korwiny, Bosaki i inne prawaki.
JorgenFireStorm Dzisiaj facet też zapierdala, ale nie dostaje ani grosza wdzięczności od społeczeństwa.
W jaki sposób kiedykolwiek było inaczej? Czego oczekujesz, że ktoś Ci wyliże rowa, bo zarobiłeś 3 klocki i z tego za dwie stówki zaprosiłeś swoją bejbe na kolację? (To nie konkretnie do Ciebie, taka ogólna obserwacja).
Że Ci pomnik za to postawią? W książce do historii napiszą? Bitch please.
JorgenFireStorm Poza tym patriarchat ma jeszcze swoje resztki w krajach Ameryki południowej gdzie jak dobrze wiemy słyną z prawdziwych rodzinnych wartości i rzadkich rozwodów.
Słyną też z:
- ekstremalnie wysokiej dzietności wśród kobiet w młodym wieku - 63 na 1000 w wieku 15-19
- ekstremalnie wysokiej dzietności wśród po prostu dzieci; 2% kobiet po raz pierwszy rodzi w wieku poniżej 15 lat
- ekstremalnie wysokiej śmiertelności przy porodach wśród młodych kobiet
- ekstremalnie wysokiego poziomu gwałtów na młodych kobietach i przemocy domowej
- jednego z niewielu krajów, gdzie bardzo na poważnie egzekwowany jest absolutny zakaz aborcji - El Salvador, gdzie kobieta może trafić do więzienia (zdarzały się takie przypadki) za spontaniczne poronienie
Co do rodzinnych wartości, nawet ultraprawak Cejrowski pisał o tych krajach (wielokrotnie tam bywał i je gruntownie zwiedził) z niesmakiem, jeśli chodzi o kulturę macho, gdzie mężczyźni się po prostu niesamowicie opierdalają i zwalają jak najwięcej wszelkiej roboty na kobiety, nie stronią od chlania i bójek oraz przemocy wobec kobiet. Nie wiem, dla kogo to są “prawdziwe rodzinne wartości”, dla mnie nie.
To ma taką samą wartość dla wniosków ogólnych, jak goście zapraszani przez Gonciarza czy Stanowskiego. Ot, zabawny (dla niektórych) kanał na yt, ale żeby sobie na tym budować wizję świata… hmmmm…
Ar ju fakin kiding mi?
Zobacz pierwszą tabelę tutaj. Meksyk - średnio 2255h pracy rocznie; Kostaryka - 2212h; Kolumbia - 1997h itd. Na końcu listy: Islandia, Holandia itd, poniżej 1500h. Ciekawym wyjątkiem jest jedynie Urugwaj z wynikiem 1552h. Wszędzie indziej jest po prostu zapierdol, nie wiem, jak to jest możliwe, że ludzie bardziej się nie widzą cały dzień pracując 1500h rocznie, niż 2200h rocznie. I w jaki sposób ten drugi stan rzeczy miałby pozytywnie wpływać na ich zadowolenie z życia. Jest dokładnie odwrotnie, spójrz tu: https://www.numbeo.com/quality-of-life/rankings_by_country.jsp, indkes jakości życia. Z krajów Am. Płd najwyżej Puerto Rico (128), ale to terytorium USA. Kostaryka/Meksyk - ok. 120, w porównaniu z ponad 180 dla najlepszych krajów Europy.
Jeśli chodzi o rozwody, to bynajmniej też nie jest tak “różowo”, jak to sobie wyobrażasz na podstawie tego, co mówią na jutubach zapraszani do programów ludzie.
Popatrz tu: https://en.wikipedia.org/wiki/Divorce_demography#Divorce_statistics_by_country/region_(per_1,000_population_/_year)
Kostaryka - najwyższa wartość w Am. Łacińskiej: 47% (uwaga, stare dane, za 2010, teraz zapewne więcej); dziwnym trafem Kostaryka również wypada w innych zestawieniach, jak wyżej pisałem, na raczej topowy do życia w tym regionie kraj. Dominikana 41%; Wenezuela 36%; Polska 33%; Kolumbia 30% itd.
JorgenFireStorm To właśnie w Ameryce i Europie(zachodniej) dostrzeżono największy odsetek depresji oraz samotności społeczeństwa
Primo po pierwsze: w absolutnej topce krajów z depresją, wg WHO, znajduje się też Brazylia; wysoko są Chile i Urugwaj, wszystkie te trzy miejsca z tylko nieco mniejszą procentowo ilością depresji, niż USA (5-5.9%). Cała Europa oscyluje w okolicach 5%. Ale… jest też primo po drugie: wykrywalność. Służba zdrowia w krajach Am. Łac. jest z reguły dużo gorsza, a rozpoznanie problemów psychicznych rzadsze, niż w rozwiniętych krajach Europy Zach. Do tego w Europie czy USA depresja i inne zaburzenia psychiczne zostały po prostu na przestrzeni ostatnich lat, czy dekad, odczarowane i ludzie nie boją się już iść do lekarza po pomoc, nie czują na sobie presji jakiejś gównokultury macho, gdzie z negatywnymi emocjami chłopaki radzą sobie nierzadko napierdalając swoje żony.
Kompletnie nie rozumiem wywodu poniżej. Rozwody i samotne kobiety są częste głównie dlatego, że kobiety po prostu mogą się utrzymać same, a sytuacja na rynku pracy w cywilizowanych krajach się znacznie poprawiła, plus nie muszą się już obawiać o takie przyziemne problemy jak to, czy będą w stanie otworzyć sobie same pierdolone konto w banku 😃
JorgenFireStorm W zwiazku jest tak samo - jedna osoba rządzi a druga jest uległa
Zależy, jak zdefiniujesz rządzenie.
JorgenFireStorm Tylko twardo z jajami mówisz hej patrząc prosto w oczy “Idziemy, zjemy tam”
To nie jest rządzenie, tylko asertywność i zbieżność potrzeb.
Prawdziwa władza istnieje wtedy, gdy doprowadzasz drugą osobę do rozporządzania jej czasem czy mieniem wbrew jej woli; co to za władza, gdy proponujesz coś, na co druga osoba ma ochotę xddd. Spróbuj następnym razem na randce zaproponować dziewczynie np żeby poszła z Tobą do burdelu i opisz nam, jak się udała próba pokazania twojej potężnej patriarchalnej mocy alfa samca xddddd
JorgenFireStorm Też chciałbym sobie aby kobieta mi płaciła za obiadki i drinki i jeszcze za czynsz, ale dobrze wiemy, że tak to nie wygląda.
Peszek, mi laski kupowały drinki i żarcie. A ja im. Polecam.
JorgenFireStorm czeka aż się ogarniesz i ją zwolnisz z tego obowiązku i zaczniesz od niej zarabiać więcej
lolxd znaczy utrzymanka, a nie partnerka. Co kto lubi.
Ale to przecież teraz tak jest. Jak dostaniesz rozwód ze swojej winy, bo ruchałeś jakąś dupę na boku, to Ci przyklepią alimenty na ex-żonę. Rozumiem, że popierasz ten aspekt patriarchatu? 😃
Czy może ma być taki, żeby jednak tylko kobiety były karcone, a mężczyźni to tak mniej? 😃
Nie wiem, dlaczego problemem miałoby być to, że część kobiet chciała żyć samodzielnie. Kojarzysz taką typiarę jak Konopnicka?
JorgenFireStorm Czy jak z wyboru będę bezrobotny to mam płakać, że rząd mi nie płaci kasy?
Ale rozumiesz różnicę między tym, że rząd Ci nie daje kasy, a tym, że nie możesz otworzyć konta w banku jako samotna kobieta, bo nie pozwala na to prawo?
I na pewno nie miało to nic wspólnego z wyzyskiem milionów czarnoskórych jako niewolniczej siły roboczej, albo ekspansjonistyczną, pseudo-kolonialną polityką imperialną 😉
Uffff, się rozpisałem. Całuję namiętnie, miłego weekendu!