YO-l-ON Piszesz rzeczy bardzo popularne i dobrze się sprzedające w miejscach nie do końca obiektywnych. Żeby nie napisać, zjebanych, które taki opis uznają za jedynie obowiązującą rzeczywistość.
Generalizacja. W niczym nie lepsza niż to co napisał @Themotha 🤷♂️
YO-l-ON Na pewno to co opisałeś też występuje, ale z reguły ludzie jakoś funkcjonują w małżeństwach i to nie jest tak, że tylko płeć męską jest zawsze tą eksploatowaną, pokrzywdzoną. Czasem odwrotnie, czasem się to przeplata, a czasem jest ok.
Można sobie łatwo wyobrazić że na jakimś kobiecym portalu da się przeczytać coś bardzo podobnego do tego co napisałeś, ale w drugą stronę.
Wskaz mi kobietę, która przyzna że zjebała COKOLWIEK - tak sama z siebie a nie jak ją przyciśniesz faktami. Takich jednostek jest bardzo niewiele w skali całości. Stąd u nas króluje syndrom “matki polki” która się “zacharowuje” w domu 😉
A ostatni raz jak sprawdzałem pralka pierze sama, zmywarka zmywa sama, a wlożyć i wyjąć to żadne osiągnięcie. Prasuję sobie sam więc 🤷♂️ Co, gówniaka nakarmić czy włączyć mu bajkę to za dużo?
YO-l-ON Prawda jest taka, że oboje czegoś chcą, oboje dostają i oboje dają w relacji czy małżeństwie. Po to je zawierają, chcą mieć lepiej niż żyjac w pojedynkę.
Mogą mieć wszystko to samo bez chujowej umowy zawieranej na oczywistą niekorzyść mężczyzn.
YO-l-ON Czasem to nie jest proporcjonalne od początku ale ludzie i tak się decydują, ich wybór.
Bo im wmówiono… że tak trzeba 🙂
YO-l-ON Czasem jest, ale się pieprzy po drodze.
Kolejne wróżenie z fusów i lanie wody.
YO-l-ON Podstawa to znać swoje potrzeby i oczekiwania, bo bywa że nawet tego brakuje.
A to się zgadza.
YO-l-ON Mieć jako taką świadomość swoich ról, co się z tym wiąże, jakie “koszty” i jakie “zyski”. Dobrać sobie tak drugą osobę, by to było kompatybilne.
Zakładasz że ludzie w swej masie nie są debilami - otóż są.
YO-l-ON A jeśli nie zadziałają, drogi się rozeszły, nie męczyć się w relacji która niszczy życie samym zainteresowanym i ich dzieciom.
Do tego też trzeba mieć mózg, a realia są takie że w takim układzie facet zostaje rozjechany w sądzie i dobrze będzie jak będzie mógł swoje dzieci widywać. Odstępstwa od tej reguły nadal są nieliczne.
YO-l-ON Jeśli np. priorytetem są te nieszczęsne zasoby, brać kobietę na podobnym poziomie albo kiedy dorabiamy się razem, z podobnymi możliwościami.
Przecież to tak nie działa. Po pierwsze kobiety prawie zawsze randkują w górę. Pokaż mi kobietę która ma własną firmę, ogarnia życie, stać ja na fajne wakacje, która umówi się z gościem ze stacji benzynowej. I rest my case.
YO-l-ON Wtedy, w przypadku ewentualnego rozstania, nikt nikomu niczego nie zabiera.
Tak to tylko w przypadku intercyzy, pełnej rozdzielności majątkowej i PILNOWANIA tego wszystkiego żeby przypadkiem nie zmiksować finansów. A to i tak zakłada, że z czasem nie zaczniesz zarabiać więcej więc dla sądu zawsze case na większe alimenty na dzieci.
YO-l-ON A alimenty na dzieci są naturalną konsekwencją tego, że jedno zyskuje więcej czasu i energii, ale płaci stronie która przejmuje większość obowiązków.
Tak i dlatego powinny istnieć ustawowe widełki. A nie że gość miał dobry rok, zarobił 300% normy i baba kopie go w dupe, dostaje 3x wieksze alimenty na dzieci a gość potem śpi pod mostem bo nie jest w stanie na nie zarobić. Nie możliwe - możliwe bo sąd ocenia Twoje MOŻLIWOŚCI zarobkowe a nie realne zarobki.
YO-l-ON To jest cały zestaw czynników o które dobrze jest dbać. Kiedy ludzie są dla siebie atrakcyjni, cokolwiek przez to rozumieją, chcą być razem.
Jasne, a najprościej po prostu nie wpierdolić się w chujową umowę, z której absolutnie nic nie masz (prócz problemów) jeśli cokolwiek pójdzie źle - a przy obecnych statystykach nie oszukujmy się - to nie jest kwestia czy a kiedy.
YO-l-ON A jeśli nie, rozstanie nie musi być katastrofą.
Ale w przypadku małżeństwa bez rozdzielności prawie zawsze nią jest.
YO-l-ON Moim zdaniem demonizowanie małżeństwa nie jest żadnym rozwiązaniem, ludzie i tak będą się wiązać.
Ależ oczywiście. Miliony much wpierdala gówno, nikt Ci nie broni spróbować.
YO-l-ON Tym byłoby np budowanie wiedzy nt. tego jak się do tego zabrać, na co zwrócić uwagę przed podjęciem takiej decyzji, jak prowadzić by to miało ręce i nogi, korzyści dla obojga i wreszcie, gdy się zepsuje i nic nie da się zrobić, nie ma szans na poprawę, jak się rozejść minimalizując szkody.
Co wymagało by testu na inteligencje oraz zrozumienia implikacji prawnych zawarcia małżeństwa. Ludzi jako tako świadomych w co się pakują jest jak na lekarstwo.
YO-l-ON Kontynujemy wzorce które mają dziesiątki tysięcy lat.
I całkowicie pomijamy że kiedyś kobieta do związku wnosiła POSAG, teraz trzeba się cieszyć jak nie ma długów. Troche inne realia, nieprawdaż?