JAL LaLibertine Tak może być, ale to nie tylko pracownik musi być dojrzały ale też przełożony. A przełożeni bywają różni. Od spoko liderów po manipulantów, którzy wchodzą na głowę
Ogólnie profesjonalizm lubi się z dojrzałością. Przełożony to też pracownik.
A czasem właściciel który coś tam wie, zakłada firmę ale o zarządzaniu wie tyle co nic i kopiuje znane lepsze lub gorsze wzorce.
Pracowałem u typa który był handlowcem i postanowił że grafika będzie motywował premią od sprzedaży..
LaLibertine Dodatkowo co ma ilość dzieci do dojrzałości?
Nie tyle ilość, a sam fakt ich posiadania i opieki nad nimi zmusza pracowników do organizacji życia.
A tu juz zależy sporo od poduszki finasowej i sytuacji bytowej. Bo dla jednych to bedzie organizacja, dla innych trzymanie sie brzytwy.
LaLibertine Co to znaczy?
By się nauczyć trzeba mieć nauczyciela. Problem polega na tym że uczenie się jest ciężkie, zwłaszcza gdy narybek jest przyzwyczajony przez rodziców, szkołe, nawet studia do tego że wszystko jest podtykane pod nos. Lub dostępne w kilka kliknięć.
Skoro uczeń/pracownik nie musi i może pozostawać na garnuszku mamusi bez konsekwencji, ma komfort rezygnacji w dowolnym momencie. Tylko rodzic kiedyś pójdzie na emeryturę, albo umrze, kranik wyschnie, a duże dziecko uderzy w rzeczywistość i zacznie kwiczeć o socjal, bo przecież państwo doskonale potrafi zastąpić rodzica rzucającego w pociechę/problem pieniędzmi.
O tym trąbie od początku. To są naczynia połączone. Mamy niż. W tym nizu 10% młodych ma problemy z pracą. Jednocześnie jest kwik o brak pracowników wykwalifikowanych. Zamiast jednak oferować masowo możliwość przyuczenia co zaprocentuje długoterminowo, to w krótkim terminie jednak woli się ponawiać x razy oferte na specjaliste który może sie pojawi a może nie a może walnie słuchawką jak mu sie poda stawkę.
LaLibertine Z drugiej strony nikomu za bardzo nie chce się nauczać bo to nie przekłada się na błyskawiczne profity.
W większości branż nie chodzi o błyskawiczne, a jakiekolwiek profity z zatrudnienia dla pracodawcy. A te są niepewne i silnie skorelowane z chęciami u nowego pracownika.
No sorry, gusta klientów też są niepewne, prawo podatkowe również, ceny działalności również.
No sorry, jak oczekujesz by wszystko było pewne i gwarantowane to trzeba było się zatrudnić w urzędzie
Zatrudnianie to koszt i nauka to koszt. Pracodawcy zazwyczaj ponoszą większość ryzyka i kosztu związanego z zatrudnianiem pracownika.
Oczywiście. Ponoszą. Nie mniej jednak to głupie podejście.
Zatrudnianie to inwestycja i nauka to inwestycja. Inwestycje zaś mogą przynosić efekty lub nie. Tu jest ryzyko.
Okres próbny może trwać kilka miesięcy. Od 12 lat obserwuję rekrutację w różnych zakładach i konsultuje się z rekruterami. Ludzie najczęściej nie przeczytają nawet zapewnionego podręcznika branżowego, ani instrukcji stanowiskowej. Uczestnictwo w obowiązkowych szkoleniach przebimbają, pytań nie zadają, pomyłki ukrywają.
Są miejsca gdzie najpierw masz szkolenie BHP i stanowiskowe a potem i tak mówią Ci byś to olał bo jest presja czasu.
W starciu wyniki i bhp wygrywają wyniki.
Z pytaniami i pomyłkami to kwestia mentalu. Strach przed wyjściem przed szereg. I przyznania się do bycia gorszym. Bo ktoś tam moze oceniać. że X ma błąd a Y wolniej chwyta i trzeba mu powtarzać więc przy ewentualnej redukcji to na odstrzał.
Ofertę finansowania studiów branżowych odrzucają. Kursy (nawet te proste) ignorują. A potem co chwila używanie karty “Nie wiem, nie umiem”, nadużywanie L4 itp. Najlepszy nauczyciel nie wyciągnie nic z ucznia, który nie chce i nie musi.
Gdzie taka firma ?
LaLibertine O tym piszę. Nie podoba mi się X to idę w Y.
A jak mam kredyt i dzieci na karku to wolę X bo mam z tego kasę choćbym życzył wszystkim z działu raka z przerzutami
Częścią dorosłości jest pogodzenie się z konsekwencjami własnych wyborów. Oczywistym jest, że branie kredytu i płodzenie dzieci ogranicza mocno czas i chęci na rozwój, ale to nie znaczy, że ktoś cię zmusza do pracy, której nienawidzisz.
Dlatego ludzie nie płodzą. Dlatego mamy niż. A kredyty? Trzeba mieć zdolność. Ostatecznie kończy się na tym że spłaca się cudzy kredyt wynajmując od kogoś. Albo siedzi u rodziców (popularne na wsi)
Coraz więcej singli, coraz więcej dinksów.
A dzieci są potrzebne. Choćby po to by gospodarka funkcjonowała. By nie było tak że przez tydzień śmieci nie odbiorą bo pracownik wysypiska jest na L4 a zastępstwa nie ma. A problemem Polski jest przede wszystkim porypany rynek mieszkaniowy.
LaLibertine Dlaczego kobiety mniej zarabiają? Bo są mniej skłonne do zmian. Bo częściej zostają same z dziećmi. Bo preferują stabilność.
Sugerujesz, że mają sprawczość nad swoim życiem? A co z opresyjnym patriarchatem?
Sugeruję ze każdy ma ograniczoną sprawczość nad swoim życiem.
Imbryk Tak.
Nie. Najlepszy pracownik to dojrzały, możliwie świadomy, rozwijający się człowiek, który wie dlaczego jest w miejscu w jakim jest i chce (a nie musi) na tym miejscu pozostać. Wykorzystywany Areczek to pracownik minimum, który pracuje bo musi.
Owszem, ale to wymaga dojrzałosci kadry zarządzajacej. Liderów a nie Szefów.
Pan Areczek to typowy słabszy psychicznie pracownik który ma kredyt i szef mu siedzi na głowie.