Johnny To byłoby chyba za proste. Są jednak ludzie (i pewnie jest ich niemało), którzy żyją naprawdę w kiepskich związkach, przemocowych, toksycznych.
No właśnie
Rozłóżmy to na czynniki pierwsze
Mówią że kobiety kochają bezinteresownie swoje dzieci
Ja się z tym zgadzam, ale…
Czy możemy mówić o miłości do dziecka, gdzie kobieta na ich ojca wybiera toksycznego pijaka, czy awanturnika?
Nie wierze osobiście że podczas trwania związku, zanim pojawią się dzieci nie dostrzega się czerwonych lampek
Więc jeśli mimo to decyduje się z taką osobą na dziecko, to jestem skrajnie nieodpowiedzialny i nie posiadam myślenia przyczynowo-skutkowego, ale w tym przypadku ważniejsze są dla mnie emocje
Czy o miłości możemy mówić w sytuacji gdy mama martwi się o syna '‘starego kawalera’' który nie ma nikogo, a Ona chcę by kogoś miał, jednocześnie sama nie była z ojcem przykładem szczęśliwej rodziny?
To miłość czy zwykły egoizm, który polega nie na tym że robię co chcę, ale na tym by inni robili to co sobie życzę?
Czy o miłości do dzieci mówimy wtedy kiedy sukcesywnie z zazdrości i własnych nieprzepracowanych wzorców niszczony jest ich potencjał?
Czy możemy mówić o miłości do dziecka, grając nim w sądach, by dosrać mężowi i wykorzystać je jako żywą tarczę?
Kiedy wbija się dziecku do głowy przekonania skrajnie szkodliwe, urągające ludzkiej godności, gdzie z perspektywy osób trzecich, niezaangażowanych emocjonalnie widać że rodzice są dla dzieci wrogami, wstrzykując im taki kwas do głów, czyniąc z nich kaleki emocjonalne z potencjałem na solidne nałogi do końca życia, jako ich formę ucieczki
To są pytania, które warto byłoby rozważyć w sobie i na nie odpowiedzieć