Lalka to niby fikcja literacka, ale Prus był dobrym obserwatorem rzeczywistości skąd czerpał inspiracje, tylko terminów na pewne zaburzenia brakowało. Egocentryczna Izabela miała narcystyczne zapędy, dodatkowo miała ku temu warunki. Bardzo umiejętnie wodziła za nos mężczyzn, wykorzystując swój powierzchowny urok, z czym nie miała skrupułów gdyż czerpała satysfakcję z władzy jaką miała nad mężczyznami, czym w kółko udowodniała sobie swoja wartość. Natomiast Wokulski miał większy problem z sobą niż z Izabela, podatny na odrzucenie a pretendował tam gdzie z racji urodzenia nie mógł się dostać, kruchy wewnętrznie stawiający bardziej na mieć niż być. Niby romantyk, ale jego pociąg na romantyczna miłość z młodą dziewczyna już odjechał, Izabela modelu seksualnej realizacji raczej upatrywała w młodym Starskim, podziw w fantazjach wzbudzała w niej adekwatnie do własnej urody figura Apolla. Pogardzała starszymi panami, którzy do niej startowali, choć ich pieniądze mogłyby się przydać w zaistniałej sytuacji. Wokulski nie cenił wystarczająco własnego życia, chciał niemożliwego i myślał, że może to kupić, w sumie postać tragiczna i złożona. Ale Izabela podobnie, bo sytuowana, jako towar przez czasy, tamtejszą mentalność i ciulową sytuacje jej rodziny.
Zresztą czasy i pozycje można przełożyć na ten zestaw wielu badan z wygranych z loterii na przestrzeni lat. Tu niuanse też mają znaczenie, typu czy wygrane z lat 80-tych pokrywają się z współczesnymi, albo jak to zestawienie ma się to do grup społecznych? W mojej opinii kobieta lepiej sytuowana, wykształcona, niezależna nie odejdzie po wygranej z przyczyn ekonomicznych, bo mając środowiskowe zasoby prawdopodobnie była już związana z facetem zaradnym finansowo, w tym sensie nie doświadczała ekonomicznej frustracji, odchodząc prędzej będzie wymyślać na innym poziomie typu emocje, kochanek, wypalenie ect. Za to kobieta uboga, bez wykształcenia, nieporadna będzie bardziej pragmatyczna, bo związana z kimś z własnego środowiska gdzie rożnie bywa i być może frustracja ekonomiczna to jej chleb codzienny.
Zresztą nie wiem czy ludzie lepiej sytuowani wogle grają w loterie, bo może jedynie ci, którzy w zastrzyku gotówki widza swoje szanse. Mi się w każdym razie granie w loterie kojarzy albo z ludźmi niezaradnymi życiowo albo z tendencją do hazardu. Wiec kobiety niżej sytuowane, zależne, statystycznie prawdopodobnie częściej grające w loterie niż te lepiej sytuowane po wygranej mogłyby odczuwać wzmorzone niezadowolenie ze swoich nieporadnych facetów zyskując przeświadczenie, że gdyby nie one to dalej nic by się nie zmieniło. Natomiast jak wygrywają mężczyźni z takiego środowiska to zwiększa im się poczucie zaradności i męskiej sprawczości co miałoby przełożenie na całą relacje. Dawałoby to jakąś odpowiedz na poziomie różnic biologicznych i związanych z tym oczekiwań względem połci, ale niekoniecznie w znaczeniu hipergamicznym. Jeśli kobiety odchodziły to nie wiadomo czy do innego mężczyzny, czy po prostu miały dość, a zastrzyk gotówki zmotywował je jedynie do tego, o czym myślały od dawna.