CampusExplorer Czasami jest po prostu potrzebna pomoc drugiej osoby nawet w prostych czynnościach jak np remont czy naprawa samochodu.
Też, ale chodzi o coś mało uświadomionego, czy wręcz fizjologicznego…
Miałam na myśli reakcje biochemiczne/hormonalne/neurologiczne, które są skorelowane z interakcją z drugim człowiekiem, czy tylko z płcią przeciwną.
Powiększenie piersi, brodawek skutkowych w trakcie ciąży - reakcja organizmu na nowego człowieka, którego trzeba wykarmić.
Wzwód u mężczyzny - reakcja na atrakcyjną kobietę.
Wzrost testosteronu i kortyzolu - reakcja na zagrożenie swojego stada, które trzeba bronić.
Owulacja u kobiety - przygotowanie organizmu na rozród - czyli wejście w relacje z mężczyzną, z którym będzie się miało nowego człowieka - dziecko.
Już po coś biologia w drodze ewolucji nas uwarunkowała fizjologicznie do relacji, nawet na rzecz dość zwierzęcych potrzeb.
Dużo też można napisać o ciale migdałowatym, układzie limbicznym, neuronach lustrzanych, które to warunkują nas do dłuższych interakcji z drugim człowiekiem.
Ja zawsze wychodzę z założenia, że jeśli ktoś ma kryzys psychiczny, to jest to wynik również subiektywnego, czy obiektywnego poczucia osamotnienia.
Subiektywnie - ktoś w większości systemów jest “dostarczycielem”, np.koleś, który jest przedsiębiorcą, który ma troje dzieci i babcię na utrzymaniu, i którego spotyka np. choroba nowotworowa, przy której nie ma kto realnie go odciążyć (nie ma zaufanego wspólnika, żona mało zna się na biznesie i sama nie potrafi dobrze zarządzać budżetem, dzieci są małe i wymagające). Nie ma problemów z nawiązywaniem relacji, ma jedynie czy aż problem z tym, że nie oddelegowywał wielu zadań swoim bliskim, uzależnił ich od siebie. Jest to dość duża presja, która jest pokłosiem innych trudności osobowościowych, charakterologicznych.
Obiektywnie - koleś w spektrum autyzmu, z wadą wymowy, który jest z rodziny dysfunkcyjnej, wchodzi w dorosłe życie z zadłużeniami, jest w kiepsko wykształcony, nie ma stałej pracy, nie ma żadnych interakcji rówieśniczych, czy na rynku matrymonialnym od zawsze. Ja w takich przypadkach zalecam działać w oparciu o działania systemowe - zgłosić się do urzędu pracy, by mieć ubezpieczenie, czy by zostać wdrożonym w jakiś staż.
Ciężko uczęszczać np.do logopedy, czy na terapię, kiedy nie ma się na chleb i nie potrafi się nawiązywać relacji z sąsiadem, czy z kimkolwiek.