Poznałem w swoim życiu parę feministek (głównie w pracy). Ale jak potrzebowały otworzyć słoik, albo spacyfikować agresywnego pacjenta, okazywało się, że nawet taka męska szownistyczna świnia jak ja, może się na coś przydać. W efekcie przestaliśmy poruszać te wątki w rozmowach 😆
Żyję zatem strefie wolnej od feminizmu, bo moja żona jest zbyt zajętą osobą, żeby się takimi pierdołami zajmować 🙂