Florence Tak, tylko teraz zrozumiałam, że to z tą drugą osobą jest coś nie tak, nie ze mną, skoro jednego dnia wychwala i mówi jaka jest dumna z moich sukcesów, z tego jak jestem inteligentna, żeby drugiego nazywać idiotką, że z niczym sobie nie poradzę itp itd i teraz wiem, że nic tego nie zmieni - nawet jeśli uzyskam doktorat z chemii i nie warto w to wnikać, bo problem nie jest we mnie.
Mamy tendencje do wybielania naszych psychicznych katów, bo nie potrafimy uwierzyć że najbliższe Nam osoby mogą być takim wobec Nas takimi skurwysynami
W dodatku wybielamy i przerzucamy odpowiedzialność na siebie za ich nie umiejętność życia w rodzinie, bo chcemy ciągle od nich coś dostać
To podstawowym motorem napędowym tego jest strach, jako dzieci byliśmy od nich zależni, więc siłą rzeczy baliśmy się coś kwestionować żeby nas nie zostawili samemu sobie
Dziecko tak myśli, tam nie ma logiki, ale jest silny mechanizm przetrwania
Znam ludzi którzy radzą sobie świetnie, już dawno się wyprowadzili ale nadal mają w sobie ten syndrom.
No jasne że nie. Logicznie się to wyklucza.
Florence żeby drugiego nazywać idiotką, że z niczym sobie nie poradzę
Klasyczny motyw nie radzenia sobie z życiem i traktowania dzieci (słabszych fizycznie) jako wycieraczki