Themotha Może i tak.
Ale to wszystko wychodzi od Boga, a nie jest wynikiem Twoje pracy. Wszystko wychodzi od Boga.
Tak i nie
Tak, bo czasem dochodzi do jakiegoś impulsu.
Nie, bo tylko my zdecydujemy co z tym zrobimy, czy uslyszymy*, za tym pójdziemy, czy zignorujemy i skupimy się na swoich sprawach.
Jeśli zależy Ci na tym żeby “poczuc” coś, zawsze możesz się z tym zwrócić do Boga nawet jeśli w niego nie wierzysz. Po prostu zakładając możliwość, taką malutką, że gdzieś tam może istnieć jakikolwiek Bóg.
Można, a nawet trzeba Bogu wygarnąć prosto z serca co o nim myślisz, na tej samej zasadzie.
Chodzi o budowanie relacji, nawet jeśli na początku to muszą być bluzgi żeby oczyścić atmosferę.
Ogólna zasadzie jest taka, że wiarę trzeba budować i umacniać. A nawet nie wiarę, tylko relację.
Niezależnie od tego, czy kultywujesz rodzinne tradycje, masz duży głód transcendencji i akurat do chrześcijaństwa Ci najbliżej, albo nawet szukasz poza tym systemem, czy rzeczywiście przeżyłeś coś, co można opisać jako zewnętrzny impuls.
Cała reszta zależy od Ciebie i Twojej woli.
A to nie jest proste, bo wymaga wysiłku na który często nie mamy ochoty.
Daje się też zauważyć tendencja, że robiąc zwrot wiele rzeczy się prostuje i robi łatwych. Taki syndrom nawróconych.
Trwa to chwilę, a potem trzeba samemu budować swoją codzienność I relację. Wkładać akt woli I wysiłek.
To jest droga, na której wzloty i upadki to normalna sprawa.
Themotha Możesz stawać sobie na głowię, próbować i starać się i jeden wielki chu….y uzyskasz.
Nie chodzi o uzyskanie czegoś.
Często masz wrażenie że nic, kompletnie nic nie dostajesz. A potem patrzysz wstecz i widzisz, że jednak się dzieje, jesteś w innym miejscu. Tyle, że to nie są fajerwerki.
Themotha Zdaje się że wielu katolików o tym zapomina, tak jak zapominają o wielu innych niewygodnych rzeczach, które im nie pasują do tego co im klecha z ambony wygłosił.
Albo i pasują. Jeśli masz postawę negującą, nic nie będzie Ci pasować.
Jeśli neutralną, wzruszysz ramionami i nie będziesz sobie tym zawracać głowy przyznając rację czasem jednej, czasem drugiej stronie.
Jeśli przychylną, włożysz wysiłek żeby próbować zrozumieć. Czasem się to udaje, czasem nie. Ale nie wszystko trzeba rozumieć, żeby mieć swoje przekonania.
*usłyszymy
Żeby móc usłyszeć taki impuls, trzeba mieć trochę otwartości. Ktoś, kto ma w głowie duże zamieszanie albo jest zafiksowany na różnych rzeczach tak, że na nic już nie ma miejsca, nie usłyszy.
Chodzi o to, żeby czasem zwolnić.