Colemanka Tzn. nie bez obniżenia standardu życia, tak? A z obniżeniem to jak najbardziej sobie poradzicie. Czy to znaczy, że żona ma tak słabe dochody lub wcale, że nie utrzymałaby się z dziećmi? Jaki metraż nazywasz klitką? To ile masz dzieci i w jakim wieku plus minus?
@Colemanka nie obraź się, jeżeli nie na wszystkie pytania odpowiem wprost i szczegółowo. Umiem czytać i rozumiem słowo pisane, ale niektóre rzeczy mogą - w mojej ocenie - nie mieć znaczenia dla czytającego.
Czytałem swego czasu ciekawe opracowanie, z którego wynika, że osoby o wyższym statusie materialnym rzadziej się rozwodzą (Bill Gates chyba tego nie czytał, ale to szczegół 🙂 ) Dlaczego? Uzasadniano to tym, że materialnie rozwód jest ekonomicznie nieopłacalny.
Mam taką zasadę, że jeśli mnie na coś stać, to nie jest wystarczajaca przesłanka, żeby to kupować. Sama się przy okazji zresztą pewnie zorientowałaś, że bardziej lubię to, co za pieniądze nie jest wprost kupowalne - formę, ćwiczenia, triki, samoograniczenia, seks, podziw, atmosferę, zajawkę. emocje.
W każdym razie ja mam na głowie wypromowanie moich dzieci (edukacyjnie, wychowawczo, sportowo i materialnie) i danie im jak najlepszej pozycji startowej. W tym mieści się zachowanie majątku i jego powiększenie, celem przekazania i uposażenia. Z tego punktu widzenia inwestowanie w drugi dom i jego wyposażenie jest osłabianiem długofalowej strategii. A dzieci nie mogą być stratne - i skoro mają dom z ogrodem (żeby nie wymieniać szczegółów, bo może to być różnie odebrane) to nie widzę powodu, dla którego ten “drugi dom” (do którego żona się wyniesie) ma być znacząco gorszy od tego pierwszego.
Powtarzam, że rozwód w znaczeniu aktu urzędowego nie jest mi potrzebny. Mnie interesuje, niczym cesarzy wczesnego pryncypatu, TREŚĆ a nie FORMA.
Rozwód jako taki nic mnie ani dzieciom dobrego nie przynosi. Podobnie jak dwa odrebne domy.
I tak, taka jest sytuacja, że to ja, mając wielkie szczęście w zakresie sytuacji dochodowej, materialnie ciągnę ten wózek. I czuję się też materialnie odpowiedzialny za żonę, nawet w zakresie wyposażenia tego drugiego domu.
Czytałem też, że dzieci ponoszą konsekwencje rozwodu w tym też przypadku, gdy jednemu z rodziców wiedzie się gorzej. Ja nie życzę źle żonie ani tym bardziej dzieciom.
Ile mam dzieci - bez znaczenia (albo ja go nie umiem rozpoznać).
W jakim wieku - ustosuunkuję się w odpowiedzi do posta Tysona.