Pisałam o tym już na chacie wcześniej. Ale mogę wrzucić tutaj. Jest jedna sytuacja, ktora była dla mnie traumatyczna z dwóch powodów - pierwszy to taki, że mam arachnofobie i po prostu serce mi staje na widok pająka, drugi to taki, że gdy sytuacja miala miejsce byłam nastolatką, dziewica i w życiu nikt mnie na golasa nie widzial.
A było to tak- za oknem, jak się później okazało, miałam gniazdo pajaków skoczków. Skurczybyki malutkie, skaczące, robiące ślady na skórze jak po tobie łażą i kasające (dzięki Bogu niejadowite). Przekonalam się o ich obecnośći w momencie gdy wstałam z łóżka rano żeby szykować sie do szkoły zdejmowałam piżamę a patrze a mam cała noge w pająkach.
Więc wyskoczylam do konca z tej pizamy, zaczęłam drzeć mordę na cały blok, skacząc jak debil po pokoju i strzepując je z nóg i tłukąc te pająki laczkiem.
Wtem wbiega na ratunek sąsiad, ktory myślał, że ktoś mi robi krzywdę, jakiś włamywacz czy coś, bo tak sie darlam. Obrazek jaki zastal byl boski, ja nago z laczkiem w rece walczaca z pająkami 🤪
Zaznaczyć trzeba, że mialam wtedy jeszcze ciało i wyglad Pameli (przed operacja biustu)😂 więc było na co popatrzeć, a sasiad był koło 30tki. Jego żona długo była sfochowana 😝 Tak jakbym specjalnie mu gołą dupę pokazała