JAL Konkretnie - wmawianie kobietom, że “muszą” zrezygnować z dotychczasowego zachowania odbyło się również kosztem mężczyzn. Kobiety zyskały prawną opiekę.
Jeśli chodzi stricte o finanse, to rezygnacja z dotychczasowego zachowania (a czasem i nie) wiąże się z aktywnością zawodową. Czyli, kobieta robi to, czego niemal nigdy w historii nie robiła, a co w części wyręcza nas.
To już nie jest tak, albo bardzo sporadycznie, że tylko mężczyzna wszystko utrzymuje.
W dobrym układzie, kiedy oboje zarabiają podobnie, albo kobieta mniej, ale angażuje się w domu, nikt nie traci. Nawet w przypadku rozwodu.
U mnie było tradycyjnie, sam utrzymywałem wszystko. Poziom życia był dobry, może nawet bardzo, ale nie miałem takich nadwyżek by gromadzić duży majątek, choć jakieś inwestycje były.
Na kanwie coraz mocniejszego nacisku z mojej strony, by szanowna małżonka ruszyła tyłek do pracy (wiek dzieci spokojnie już na to pozwalał), się obróciła na pięcie.
W momencie, kiedy zostałem sam i miałem dzieci połowę miesiąca, sytuacja finansowa nie zmieniła się mi jakoś diametralnie. Dwa tygodnie gdy były dzieci, miałem niezły młyn że wszystkimi obowiązkami i nie odbijało się to dobrze na pracy, a dwa tygodnie gdy były u swojej mamy, nadganiałem w firmie.
Wcześniej, jak napisałem, finanse podobnie, ale jednak czasu wolnego miałem więcej.
Dlatego się pukam w głowę kiedy ktoś narzeka na alimenty, mimo że ma u siebie dzieci tylko dwa weekendy w miesiącu. Z finansowego punktu widzenia, to wyjście jest bardzo korzystne.
Prawna opieka dla kobiet była potrzebna, patrząc wstecz. Tyle że, jak to się zwykle dzieje, przegięto w drugą stronę. Pewnie kiedyś się unormuje.
JAL Wymień korzyści mężczyzny z życia w małżeństwie w 2025.
Stary, cały temat tu gdzieś o tym jest. Nie dam się wciągnąć w to ponownie.
Powtórzę swoje wnioski stamtąd- niech każdy robi jak uważa. Z pewnością niejeden korzyści znajdzie.
Z mojego punktu widzenia, gdybym miał powtórzyć swoją drogę, wszedłbym w to ponownie. To była jedyna droga by pojawiły się dzieci, które są dla mnie bezcenne.
Mając obecną wiedzę, nie zaniedbalbym pewnych spraw, na naprostowanie których w pewnym momencie było za późno.
Czyli, pilnowałbym bardziej małżonki, która ewidentnie nie odnalazła się na obczyźnie. Szukał sposobu, by się zaktywizowała.
Ale nawet gdybym miał wszystko powtórzyć tak samo, wszedłbym w to- dzieci. No i też nie uważam, bym jakoś bardzo stracił.
Themotha Mam podobnie. Dlatego też zacząłem koncentrować się i być wdzięczny za dobro w moim życiu. Kiedyś koncentrowałem się tylko na tym czego nie mam. Ale postawa bycia ofiarą tego ode mnie wymagała.
Spróbuj to zastosować w miejscach, które są dla Ciebie trudne, gdzie masz emocje. Np stosunek do kościoła, na który tu wiele razy się zżymałeś.
Kościołowi od tego nie przybędzie, ale Tobie może być lżej.