KimUnJest Oczywiście że zasób, ale ja się nie wypowiadam z perspektywy emocji, a bardziej umów społecznych.
Pokaż mi tą umowę społeczną którą podpisałem 😉
KimUnJest Umawiam się z wybranymi przeze mnie do rządu ludźmi, że za lwia część moich dochodów oddawana do wspólnego budżetu posłuży aby zadbac o moje bezpieczeństwo (policja, straż) zdrowie (służba zdrowia) systemowa edukację moich dzieci.
Fałsz, nie ty się umawiałeś tylko Twoi rodzice, ich rodzice itd. Ty żyjesz z nieaktualnymi następstwami decyzji polityków, którzy już dawno poszli do piachu. Im już wszystko jedno, to ty walczysz 😉
KimUnJest Skoro współfinansuję taki projekt, to dlaczego miałbym nie oczekiwać, że i w przypadku tak fundamentalnym jak dach nad głową, który przecież nawet od państwa nie dostałem, a kupiłem, będzie prawnie chroniony przed lichwą przerastającą moje możliwości i narażającą mnie na całkowitą utratę mienia.
Po części masz rację, ale takie nastawienie powoduje, że jesteś już przesiąknięty myśleniem, że “to moje mieszkanie”. Jeśli masz na nim JAKIKOLWIEK kredyt, to ono nie jest Twoje, należy do banku a ty masz przywilej w nim mieszkać. Wpis w księdze wieczystej to tylko adnotacja komu wisisz pieniądze, a nie że jest Twoje.
Bank zawsze może Ci wypowiedzieć umowę kredytu i zażądać spłaty całości np. w 24h.
Kto tego nie przeżył nie zrozumie - ja to widziałem na własne oczy gdy usiłowano przejąć zasoby firmy mojego ojca bo komuś się teren podobał a siedział na nim ogromny kredyt…
Gdyby w tamtym momencie zlicytowano firmę mojego ojca za 70% wartości to bank zlicytował by też nasz dom bo nie starczyło by z majątku firmy na spłatę zobowiązania, które na firmie siedziało.
KimUnJest Nie mówię o dofinansowaniu do moich rat, tak bym sobie mógł na dodatkowe wakacje jechać, ale mówię o być albo nie być.
Czy zgodzisz się, że jeśli państwo jest nadopiekuńcze to ludzie nie rozumieją konsekwencji swoich decyzji finansowych?
Jeśli tak, to w jaki sposób Ci ludzie mają się przysłowiowo “nauczyć” skoro państwo na koszt reszty podatników - w tym tych, których na mieszkania NIE STAĆ, oraz tych którzy podejmowali ostrożne decyzje - będzie ich potem “ratować”?
To ta zajebista umowa społeczna o której mówisz?
JAL “Prędzej umrę niż się wyprowadzę z mojego domu”.
Jak wyżej, to nie ich dom. I jeśli nie spłacą wiszącego na nim zobowiązania - nigdy nie będzie.