JAL Siedziby sweat shop’ów przeniosły się za granicę powszechnej zachodniej percepcji.
Ha, wiedziałem, że podniesiesz ten argument 🙂
Myk polega na tym, że korpo nie korzystają z (semi)niewolniczej pracy u siebie (chociaż też nie do końca, niektóre magazyny Amazona,
szczególnie w USA, są jakby żywcem wyjęte z Ziemii Obiecanej). Outsource’ują ją na zewnątrz, poza zasięg lokalnej jurysdykcji i opinii społecznej. Podobnie zresztą było do niedawna z odpadami, do czasu, aż Chińczycy i Hindusi połapali się, że Zachód wali w chuja*. Globalna świadomość wydaje się więc wzrastać, chociaż lokalnie każdy ma tendencję do samooszukiwania się albo wyrzucania (czasem dosłownie) śmieci za płot do sąsiada.
`* zresztą, pospołu z lokalnymi regulatorami, robili też trochę w chuja ludzi u siebie, wmawiając im, że recykling plastiku działa, podczas gdy większość tego “recyklingu” to była kreatywna księgowość sprowadzająca się do utylizacji/spalania w Chinach/Indiach - tutaj fajnie opisane