Mitchi Śmiem się nie zgodzić. Skąd się maja wziąć te pieniądze na wyższy socjal?to raz.
Ale. To skąd mają się wziąć nie jest ważne. Myślisz że 5 letnią Basię to obchodzi? Ona widzi to wszystko w innym wymiarze. Nie jako wpływy do budżetu i wydatki ale to czy będzie miała ładną lalkę czy nie. Dla niej nowa lalka to już jest wystarczająca korzyść.. Dlaczego 5 letnią Basię ma obchodzić skąd państwo ma wziać pieniądze, a cwaniaka od kawalerek na wynajem ma nie obchodzić skąd jego najemca weźmie kasę?
Dwa - jesli rząd wpompuje ludziom pieniądze na dzieci i powiedzmy, że wszyscy będą mieli wincyj hajsu i powiedzmy, że zechcą go wydać na np. dodatkowy angielski dla dzieciaków. To co się stanie? Zwiększy się popyt.
Zwiększy się popyt, ale podaż jest wysoka, może nie szkół językowych a korepetytorów.
Zanim wzrośnie podaż to wzrośnie też koszt lekcji i tych pinionżków może braknąć. Rynek tak szybko nie zareaguje i nie wytworzy nauczycieli ad hoc by zaspokoili popyt.
Nie. Nie wytworzy. Ale może ich weźmie z call center czy innych żabek. Filologów angielskich od lat było sporo
A rynek różnie będzie wyglądał w różnych miejscach. I tak, ceny wzrosną, ale niekoniecznie na tyle by być poza zasięgiem.
To tylko przykład, ale moim zdaniem mechanizm będzie podobny. Rynek zazwyczaj zareaguje wzrostem cen. A ceny wzrosną dla wszystkich. Nawet dla tych co nie mają dzieci w wieku szkolnym i to oni dołożyli się z podatków. Więc stracili i w podatku i w ewentualnej wyższej cenie dobra.
Ale ci co nie mają dzieci, sami kiedyś będą utrzymywani przez obecne dzieci. Nawet nie mówię o ZUS. A o ogólnym funkcjonowaniu gospodarki. Tak naprawdę jesteśmy dłużnikami następnego pokolenia.