Rozwiany Bo wiesz, Ty masz wyzwolone hormony, a co ze związkową kobietą?
Ona też ma - na tym polega bliskość.
Trudno ogólnie o tym opowiadać - to pewny stan emocjonalny, ciężko mi go oddać słowami.
Nieidealny I taka wiedza na pewno nie była by obojętna gdyby szło na noże i opiekę nad dziećmi. Jasne nikt nie powinien zakładać od razu najgorszego, ale… jak nie trzeba się czymś dzielić to po co.
W moim przypadku trudno było to zachować w tajemnicy, bo miałem nerwicę hipochondryczną - bałem się śmierci, chorób, ciągle sobie nowe wymyślałem, chodziłem co 3 dni do lekarza. Generalnie nie sposób było to ukryć przed otoczeniem - widzieli to także ludzie w pracy. Schudłem wtedy 15 kg - nic nie mogłem jeść.
Żona widziała co się ze mną dzieje i sama zasugerowała, że powinienem skorzystać z pomocy psychologa.
Byłem oczywiście nieprzekonany - wstydziłem się skorzystać z takiej pomocy, bo byłem wychowany na gościa, któremu nie wolno okazywać słabości. Pójście na terapię byłoby dla mnie sygnałem, że “nie daję rady”. W ogóle nie dopuszczałem do siebie tego, że mogę mieć problemy psychiczne. Byłem przekonany, że choruję na jakąś ciężką chorobę.
No ale gdy internistka, do której przyszedłem z trzeci raz w tym samym miesiącu zasugerowała, że powinien zająć się mną psycholog zmiękłem i poszedłem na terapię.
Płacz też trudno było mi ukrywać. Blokowałem smutek i rozpacz całymi latami, więc gdy się już odetkałem w trakcie terapii to wyłem momentami jak wilk, jak jakieś porzucone zwierzę. Chowałem się z tym, ale było mnie słychać za ścianą.
Takie sytuacje się zdarzają - pewne rany wychodzą na światło dzienne właśnie w bliskich związkach i nic z tym nie zrobisz.
Masz oczywiście rację, że takie coś mogłoby zostać wykorzystane przeciwko Tobie w sądzie - ludzie (w tym kobiety) bywają podli. No ale nie jest to przecież pewnik - moja żona jakoś mnie nie zostawiła, znam wielu żonatych facetów, którzy chorowali na różne nerwice, depresje i ich małżeństwa wciąż trwają.
Nieidealny Oczywiście i wszystko jest fajnie póki jest dobrze a ty masz tyły zabezpieczone rozdzielnością i intercyzą
Mam i jedno i drugie.
Znasz moje podejście do małżeństw - nie rekomenduję, nie widzę w tym zalet dla faceta.
Natomiast nie widzę zagrożeń w nieformalnych związkach, szczególnie takich bez dzieci.
Najwyżej baba sobie pójdzie, jeśli przyznasz jej się do tego, że sobie z czymś nie radzisz - żadna strata.
Nieidealny No nie wiem, znam gościa który płakał przy mnie
To wciąż nie to samo.
Trudno o tym mówić - to jak opisywanie uczucia towarzyszącego skokowi ze spadochronem. Trzeba doświadczyć.
Nieidealny bardziej w kategorii jak bardzo to czym się dzielisz może Cię kiedyś ugryźć w dupę
Bardzo dużo w tym lęku. To właśnie robi z facetami redpill - skupianie się na zagrożeniach z pomijaniem zalet relacji powoduje, że zaczynają bać się kobiet i związków z nimi, wyolbrzymiają zagrożenia.
Każdy Twój czyn może mieć konsekwencje - możesz zginąć w wypadku (a jednak wsiadasz za kółko) czy potknąć się na prostej drodze i złamać nogę (a jednak wychodzisz z domu i generalnie chodzisz).
Zastanowiłbym się bardziej nad prawdopodobieństwami takiego scenariusza. W końcu trzeba jakoś żyć - w niebie nie dostaniemy medalu za swoją przezorność, na starość będziemy żałować tego, czego nie doświadczyliśmy, bo nie pozwolił na to nam strach. Żyć to pakować się w kłopoty i ryzykować - przynajmniej dla mnie.
Nieidealny Przypadkowym hipotetycznym romansem byś się raczej żonie nie pochwalił bo po pierwsze po co sprawiać jej przykrość a po drugie, jakie to ma znaczenie jeśli kochasz swoją żonę i nie chcesz nic zmieniać.
Pewnie, że nie.
Nieidealny Czyli bycie otwartym musi oznaczać całkowity wgląd we wszystkie moje uczucia i przeżycia?
W danej chwili tak.
Co oczywiście nie zmienia tego, że można przeżywać własne emocje także w samotności - ja też tak zresztą często robię.
Potrafię być blisko sam ze sobą.
Oczywiście się z tą genezą zgadzam, ale warto dywersyfikować źródła pozyskiwania informacji.
Słuchając jedynie redpillowych twórców można nabawić się irracjonalnych lęków i zapomnieć, że są jeszcze dobre, przyjemne, radosne aspekty związku z kobietą.
Będąc na BS nigdy o nich nie czytałem - jakby w ogóle nie istniały. A przecież znam je z własnego życia.
Nieidealny Niestety jeśli ktoś się sparzył w ten czy inny sposób, trafia w red/black pill i zafiksowuje się na swojej urażonej dumie pod tytułem “wszystkie baby złe” no to mamy potem wysyp sfrustrowanych i zaplutych gości. Nie uważam tego za normalne ani nawet akceptowalne - w niczym nie różni się to od skrajnego feminizmu.
Pełna zgoda.
Nieidealny Jasne, każdy jednak jest inny i w różnym stopniu będzie miał potrzebę by się tym co się w jego głowie dzieje - dzielić.
Oczywiście, że tak.
Zdecydowanie nie 😂