statusquo To, że kościół głosił jedno, a robił drugie, to nie znaczy, że szaraki nie słuchały “mądrości” głoszonych z ambony i nie żyły jak pan Bóg przykazał.
Ty masz świadomość, że to co piszesz powyżej nie do końca jest prawdą? 😛
Zdajesz sobie sprawę, że przez dość długi czas nabożeństwa były wygłaszane po łacinie, której prostaczkowie zwyczajnie nie kumali co kapłan tam gada?
Secundo ludzie przestrzegali “prawa bożego” nie z dobroci serca a dlatego, ze kurwa jak już pisałem wcześniej były za to represje w postaci wybijania zębów czy przybijania moszny gwoździem. Samo podważenie “słowa bożego” kończyło się torturami “za herezje”.
Poza tym nie powielajmy mitu “Polski katolickiej” od 966 roku, prości ludzie jeszcze prawie 1000 lat ustnie przekazywali sobie wiarę ojców w zaciszach chat, do kościoła chodzili tylko ze względu na represje.
https://pl.wikiquote.org/wiki/Zorian_Do%C5%82%C4%99ga-Chodakowski
Adam Czarnocki (pseud. Zorian Dołęga Chodakowski; 1784–1825) – etnograf, archeolog i badacz Słowiańszczyzny.
Trzeba pójść i zniżyć się pod strzechę wieśniaka w różnych odległych stronach, trzeba śpieszyć na jego uczty, zabawy i różne przygody. Tam, w dymie wznoszącym się nad głowami, snują się jeszcze stare obrzędy, nucą się dawne śpiewy i wśród pląsów prostoty odzywają się imiona Bogów zapomnianych.
Wspomnienia pewnego katolickiego księdza z roku 1720:
…nastawszy do kościoła godzieskiego (koło Kalisza) zastałem ludzi tak bezbożnych jak w Sodomie i Gomorze (ledwo) się tak wieś z nimi nie zapadła. Nie spowiadali się po lat dziesięciu, dwudziestu. O pacierzu trudno było pytać i o przykazaniu boskim, bo go nie umieli….
Informacja dotycząca wsi Kałdus na Ziemi Chełmińskiej. Jest to opis lustracji biskupiej przeprowadzonej w roku 1793 w Kałdusie:
…nieliczni mają zwyczaj uczestniczyć w […] nabożeństwie, cały zaś lud, w tych najwięcej prawowierną religię obrażających czasach, częściowo składa ofiary Bachusowi w dolinie wsi Kałdus, a częściowo Wenerze w sąsiednim gaju. Dlatego z takiego też powodu, jak i zniszczenia niniejszej kaplicy, musiał kult zostać przeniesiony do chełmińskiego kościoła parafialnego
statusquo Jak już mówimy, o aranżowanych małżeństwach, to rodzina dbała, żeby nie wżenić jakiejś psychopatki.
Nie zawsze to się da ocenić nie będąc z kimś pod jednym dachem przez X lat, do tego rodzina może skrzętnie ukrywać niewygodne “fakty”.
Robiło się wywiad, druga rodzina świadczyła posagiem, panny się przyuczały do zawodu matki i żony, żeby zaprezentować się jako godna partia.. Podobno nie było to takie złe..
Pytanie na ile to było trafne, chociaż wydaję mi się, że mężczyzna miał w tamtych czasach większe przyzwolenie na “karcenie” takiej baby.(1)
Nie mówię, że jestem za, ale nie mówię, też, że taki układ nie miał żadnych plusów..
Wszystko ma plusy i minusy. 🙂
Przede wszystkim, to przynajmniej miałeś zagwarantowaną dupę i dzieci, nie musiałeś nikogo udawać, żeby jakaś łaskawie na Ciebie spojrzała..
Tak? Jesteś pewny? Czyli co jak żona nie ma ochoty miesiącami bo jej nie pociągasz to gwałcimy bo się należy dupa? (2)
1,2 - Czy w sytuacji powyższych punktów możemy dalej mówić, że takie rozwiązania były moralnie “lepsze”?