statusquo Ostatnio usłyszałem właśnie takie bardzo ciekawe stwierdzenie, że rozmowa z narcyzem często kończy się tak zwaną “sałatką słowną”.. I bardzo mi się podoba to stwierdzenie.. jak widzę, że tyle postów, tyle argumentów poszło i nikt się tu nie ugiął przed nimi.. żadnych wniosków, to już widzę, że to jest taka wojna na obronienie mentalnego “status quo”.
Pocisk, unik, kontratak, pocisk, unik, kontratak.. Ale dopuszczenia, że ktoś mógł mieć rację.. to żadnego.. no bo przecież gdyby ktoś inny miał rację, to trzeba było by się zmienić.. a to przecież jest trudne.. prościej powtarzać całemu światu, że to oni mają się zmienić, no nie 🙂 ?
Tu chodzi o kreowanie własnego wizerunku w internecie, co już daje do myślenia 🙂
Potem jest obrona tego wizerunku, szukanie sojuszników by ten wizerunek utrzymać
Teraz warto sobie zadać pytanie, po co i dlaczego ktoś wśród kilku anonimowych awatarów kreuje swój wizerunek?
Jeden czy drugi uważa się uduchowionego, kolejny chwali się zajebistym życiem a jeszcze kolejny czymś innym
Pewnie dlatego że w życiu realnym rzeczywistym wizerunek ten często odbiega od tego kim ta osoba jest naprawdę
Internet z racji pewnego poziomu anonimowości umożliwia im zdobywać tzw fejm i ten wizerunek kreować czy utrzymać
Każdy merytoryczny argument osoby postronnej, nie zaangażowanej emocjonalnie w obrzucanie się gównem, jest traktowany jako atak, który według tych osób jest zamachem na ich sztucznie wykreowany świat
Później są jeszcze przypierdolki, wyciąganie jednego wyrazu z całego postu, by dalej bić piane, tylko po to by kołowrotek mógł zapierdalać w głowie i zabijał codzienną rutynę szarego życia
Tak jak to zrobiła @Pandora której wypunkotowałem hipokryzje, ale Ona zamiast przyjąć to do wiadomości uczepiła się jednego słowa czy zdania i szła w zaparte